środa, 17 marca 2010

uff

ze zdumieniem stwierdzam, że po wizycie w dwóch dawno nie odwiedzanych miejscach, czuję się tak, jak ostatnio się nie czuję - jest 19 i najbardziej chciałabym pójść spać.
wizyta w fabryce spowodowała tik lewej powieki i napompowanie powietrzem, które właśnie spuszczam, myśląc sobie, w obcym języku, i sooooo know why i left. bezpośrednim następstwem wizyty w fabryce była wizyta w galerii bandyckiej, w celu zniwelowania skutków wizyty w fabryce przy pomocy karty kredytowej. w ten sposób stałam się szczęśliwą posiadaczką dawno wymyślonych i całkowicie sztucznych pereł na szyję. i kolejnej bransoletki, chyba nie mogę już żyć bez bransoletek, nawet dzisiaj wymyśliłam, że mogłabym je zacząć nosić na prawej ręce, chociaż wiadomo, że tego nie robię, ale na lewej się już nie pomieszczą. hmmm, nawet trochę zaczęła mnie kręcić myśl o połączeniu blizny z bransoletkami. ale nie wiem jednak, czy jestem na to gotowa. czy kiedykolwiek będę.

niby mnie to wszystko nie rusza, a jednak odchoruję, co mam do odchorowania. i lecę do b oglądać you can dance, jeszcze nie widziałam żadnego odcinka w całości, a już chyba mam swojego ulubieńca.

ament.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz