czwartek, 18 marca 2010

"fajnie tańczysz"*

tradycyjnie już oglądamy z b you can dance. w pewnym momencie b mówi:
jezu, jak ja im zazdroszczę, że tak umieją tańczyć. [ja też]. chodź się zapiszemy na coś fajnego. musimy sobie znaleźć takie coś, wiesz, że jak będziemy wychodzić, to będziemy czuć adrenalinę, zmęczenie i (uwaga, tadam tadam)... szczęście.
no tak, mamy już swoje wymagania. w końcu jedna, jak wiadomo, prawie trzydziestoletnia, a druga to już w tak zwanym wieku chrystusowym. nie wszystko przejdzie.

***

stoimy z b na balkonie i patrzymy na świecący neon nordei, taki sam, jaki widać z mojego balkonu. gadamy o tym, jak było rok temu. wtedy też oglądałyśmy you can dance, ale w mojej najmniejszej na świecie klitce w niejakim domu kombatanta. a rok wcześniej, też u mnie, jeszcze w kurorcie. kiedy jeszcze wszystkie moje rzeczy leżały w kartonach. rozmawiamy sobie o tym, jak każda z nas jest w zupełnie innym miejscu, niż rok temu. i nie chodzi bynajmniej o geografię.
i jak, od jakiegoś czasu, każdy rok jest inny.

zastanawiamy się, gdzie będziemy oglądać ycd za rok.

no właśnie, co będzie za rok?


***

potem za to był kill bill. a b udekorowała wyciągnięty z sypialni telewizor, specjalnie na inaugurację sezonu.



*to jeden z naszych ulubionych cytatów z prowadzącej.

2 komentarze:

  1. właśnie to mi się w życiu podoba... ciągłe zmiany... byleby do przodu...

    OdpowiedzUsuń
  2. i ja tez przed TV co środę. Zuzia kumpli wypatruje.
    A jak chcecie się gdzies zapisać, to właśnie w tej jej szkółce, te osoby co teraz są w YCD to prowadzą sexi dance ;) podobno świetna sprawa i chodza Panie od 15stki do 50tki :)

    OdpowiedzUsuń