czwartek, 28 kwietnia 2011

szał ciał

i negatyw co przeleżał prawie rok w torbie.

a raczej jego kawałek.

niedługo znowu będzie lato.






niedziela, 24 kwietnia 2011

wielkanoc 2011

znudziły mi się chwilowo egzotyczne eksperymenty w kuchni. ostatnio największą frajdę sprawia mi gotowanie potraw tradycyjnych. takich, których jeszcze nie gotowałam. w których próbuję odtworzyć znany mi dobrze smak, a przy tym zrobić moją własną jego wersję.
w ten sposób okazało się, że umiem zrobić najpyszniejszy żurek.

święta polubiłam dopiero wtedy, gdy stały się naprawdę moje.











niedziela, 17 kwietnia 2011

byliśmy w kurorcie

no dobra, to zaledwie cztery przystanki eskaemki, a każde z nas ma za sobą kilka lat w kurorcie przemieszkanych.
nie szkodzi.
zachowywaliśmy się jak na prawdziwych turystów przystało.
zjedliśmy gofra, poszliśmy na molo, a na końcu mola pan jan, co prowadzi stanowisko lunet, wręczając mi certyfikat urody na kurortowej pocztówce, życzył nam miłego pobytu.
bo tak, dostałam certyfikat urody. i wdzięku. z kurortu.
za 3,50.
i teraz jestem certyfikowana, o.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

byliśmy w warszawie

w warszawie słuchaliśmy
historii ucha
furkoczących kartek papieru
zsamplowanego beethovena
dźwięków ukrytych w obrazach
pawi w łazienkach
i głosu jamiego woona.




.

środa, 6 kwietnia 2011

boom na woona

ostatnie dni upływają mi pod znakiem jamiego woona. dawno tak bardzo nie wyczekiwałam żadnej płyty. bo wreszcie będę mogła mielić ją w kółko na ipodzie, zamiast skakać po youtubie.

wszystkie, oprócz jednej, piosenki na albumie mirrorwriting powstały już dobre kilka lat temu. skomponowane na głos i gitarę. na głos jamiego woona i gitarę. i to słychać.

elektronicznie aranżacje są nienarzucającym się tłem dla głosu woona, który jest wiodącym instrumentem. co nie zmienia faktu, że to tło jest bardzo przyjemne dla ucha, i jak na moje, całkowicie laickie, ucho, bardzo dobrze wyprodukowane. tworząc bardzo melodyjną całość. która płynie i buja.

płyta ukazuje się oficjalnie - dopiero - 18 kwietnia. dlatego z niecierpliwością czekam, aż przyjdzie do mnie to.

a w tak zwanym międzyczasie...

wyobraźcie sobie, co przeżyłam, kiedy dowiedziałam się, że w tę sobotę jamie woon przyjeżdża do warszawy z zespołem. bilety zostały natychmiastowo zakupione, zorganizowana wycieczka do stolicy. a mnie dopadła wręcz nastoletnia ekscytacja. taka, która zawsze mnie łapie, kiedy czekam na coś, czego nie mogę się doczekać.

najlepsze jest to, że jamie woon to kilka osobnych bajek. inna, kiedy jamie woon jest sam na sam z samplerem (to moja ulubiona wersja), inna na koncertach z zespołem. jeszcze inna na płycie. wszystkie łączy jedno - głos jamiego woona. niezawodny.



jaram się.

.

piątek, 1 kwietnia 2011

cekiny

po jakichś sześciu latach zdobyłam trzecią, ostatnią część "sequins" na czarnym krążku.
jakbym w końcu dodała zakończenie historii, której zakończenia zabrakło. i mogła odetchnąć.

tak wiele się zmieniło. tak wiele nie zmieniło się wcale.

na szczęście.




Roisin Murphy - The Closing of the Doors

.