wtorek, 16 marca 2010

psie zaloty

pani niejakiego jamnika filona jest wyraźnie niezadowolona, że nas spotyka na spacerniaku, i nie omieszkuje tego odpowiednio głośno zakomunikować.

- no nie, NASTĘPNA z cieczką. chodź filon, idziemy, przecież to zwariować można.

filon natomiast ani myśli iść gdziekolwiek za swoją panią, gdyż właśnie stojąc na tylnych łapkach, przednimi próbuje dosięgnąć grzbietu figi, co ledwo ledwo mu się udaje. figa, jak to figa, ocenia, że to całkiem niezła zabawa. ale filon zupełnie co innego ma na myśli.

no to przez następne trzy tygodnie wszystkie psy na spacerniaku nasze. tylko czekać, aż spotkamy niejakiego amora, to dopiero będzie.

2 komentarze:

  1. Wczoraj przysłuchiwałem sie pewnym dziwnym odgłosom które napoczątku przypominały diabły tasmańskie, ale gdzie diabły tasmańskie w polsze, wiec szybko dotarło do mnie że to marcowe koty szaleją. Natura budzi się ze snu.

    OdpowiedzUsuń
  2. oj tak, najwyższy czas. ja właśnie na spacerze spotkałam śpiewającego kosa, zdecydowanie ładniejszy dźwięk niż drące się koty.
    i jeszcze spotkałam marcowy deszcz ze śniegiem, ale on się w sumie nie odzywał.
    ;)

    OdpowiedzUsuń