No właśnie nie były to ruskie, tylko dwa rodzaje były - jedne z takimi prawdziwymi grzyboma z lasu uduszonymi z cebula, a drugie ze szpinakiem i fetą i suszonymi pomidorami. Mniam
Jojo, bo nie chciałam sprzatnac Peli żarcia z podłogi, przyznaje. A Ty mnie goniłaś wtedy tak. Ale w Twoich myślach, to tam za dużo dobrze nie widać, wszystko na opak...
o ja pierdziu! To ruskie?
OdpowiedzUsuńyyy, to ja pytam czy ruskie, a nie zaden "anonimowy". Ja pierdziu, co za blogger jakis.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie były to ruskie, tylko dwa rodzaje były - jedne z takimi prawdziwymi grzyboma z lasu uduszonymi z cebula, a drugie ze szpinakiem i fetą i suszonymi pomidorami. Mniam
OdpowiedzUsuńo juuuuu, zajebista sciane tam widze, ja dzisiaj wkrocze do piwnicy i sobie ja wydekoruje odpowiednio malarsko
OdpowiedzUsuńto moja ściana, więc musi być zajebiaszcza :)
OdpowiedzUsuńa jak Julka się ładnie z tą ścianą skomponowała :)
OdpowiedzUsuńbo ładna dziewczyna, to się i ładnie skomponować umi, nie tylko ze ścianą. A w tych grzybach były jeszcze prażone orzeczki piniowe.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, te orzeszki jeszcze, zapomniałam byłam, pycha.
OdpowiedzUsuńA co do ruskich, to jednak jakieś tam ruskie były, pamiętam, hehe. Tylko nie pierogi.
No ja poprossze fotke calej sciany.
OdpowiedzUsuńJa widze ze K to nawet nie chciala wam pomagac tylko fotki robila.
A gdzie widzisz, ze nie chciała?
OdpowiedzUsuńfred widzi w moich myślach - bo Ty nie chciałaś na maxa. A ja Cię do roboty goniłam, bo moje zadanie to zarządzanie było.
OdpowiedzUsuńJojo, bo nie chciałam sprzatnac Peli żarcia z podłogi, przyznaje. A Ty mnie goniłaś wtedy tak. Ale w Twoich myślach, to tam za dużo dobrze nie widać, wszystko na opak...
OdpowiedzUsuńwłaśnie widać, bo tam jest dużo pustych przestrzeni!
OdpowiedzUsuń