wtorek, 26 lutego 2008

ołmajgod

Właśnie piszę storyboard na podstawie koreańskiego podręcznika do nauki angielskiego. Oto przykładowe polecenia (polecenia są po koreańsku, ale w książce dla nauczyciela znajdują się angielskie wyjaśnienia i teksty w tym egzotycznym języku, znaczy się w angielskim, oczywiście).

Let's have a talk of suggestion and encouragment.
Act out a conversation of promise.
Do role play as if you were Rumpelstiltskin and girl.
Check your level! (Oczywiście wiadomo, że chodzi o "sprawdź swój poziom").

W wierszykach ćwiczących wymowę głosek (co generalnie jest tu ogromnie ważne), nie dba się w ogóle o jakikolwiek sens. Dlatego brzmią one np.:

Cathy's car carries carrots.
Grandma gets gold from gardens.
Nora needs a new name.
Thanks for thirty-three books.

Przykładem tłumaczącym znaczenie słowa "help", jest zdanie "I'll help you.", a słowa "gallery"- zdanie "Let's go to the art gallery."
I do tego jest zdjęcie National Gallery w Londynie, podpisane "the science museum"...
A na rzeczownik "gold" jest przykład "He wears gold shoes."

Śmiać się?...

Aa, widzialam dzisiaj pierwszy raz tutaj psa. Takiego fajnego białego psiaka, bawiącego się piłeczką. Tylko, że był przywiązany łańcuchem do znaku przy drodze...

I reszta wycieczki wymiękła i zażądała, żebyśmy na lunch poszli na spagetti, bo nie dają rady już z koreańskim żarciem. Ja natomiast bardzo łatwo mogłabym się tu zaadoptować i chyba nawet służy mi to jedzenie (przynajmniej to co do tej pory jadłam). No, ale jak już kiedys mówiłam, I just love Asian food. Chociaż od tego zapachu ryżowego, którym pachnie nawet zielona herbata w torebkach, też mnie mdli.

He, a jak się robi zdjęcia, to zamiast "cheese" mówi się "kimchi". (Nie wiem czy pisałam, ale kimchi to taka bardzo tradycyjna, najtradycyjna koreańska potrawa, nawet w muzeum pokazują, jak się ją robi. A robi się z takiej małej kapusty, która jest taka jakby sfermentowana, albo ukiszona, ale zupełnie inaczej, niż u nas, bo w ogóle nie kwaśna, i jest w takim super ostrym sosie z chilli. No i to taka baza, do której dodaje się różne inne rzeczy, tworząc różne typy kimchi. To tak z regionalnych ciekawostek.)

A tera wracam do pracy.

1 komentarz:

  1. O której ty to pisałaś? O piątej rano? @_@ Matkąż boskąż. Ej no, z tymi scenariuszami dasz radę, przecież masz już taaaaaakie doświadczenie, chociaż ci Korejanie są lepsi w scenariuszach zdaje się nawet od pewnej znanej nam Panny z Wanny (którą na pewne stanowisko wypredystynowało posiadanie potomstwa), co nie.

    OdpowiedzUsuń