niedziela, 24 lutego 2008

fakindżetlag

Ja pierdziu. Nie radzę sobie z tym jetlagiem. Pory chodzenia spać są jakieś sztuczne i nienaturalne dla organizmu. W nocy spać się nie chce, a w dzień chodzę jak zombie, z podkrążonymi oczami. Czas nie dzieli się na jakieś rozsądne, naturalne jednostki, tylko jest taką homogeniczną, lejącą się całością. Jest wprawdzie weekend na szczęście, ale szkoda spać w niedzielę (właśnie się obudziłam po trzygodzinnej "drzemce" - czyt. zgonie), skoro jest tyle do zobaczenia, a nie wiadomo czy kiedykolwiek jeszcze będzie okazja. Więc kawa i fajtin.

4 komentarze:

  1. Jest poniedziałek, 8.30, jakby nie wiedziała i też mam jetlag, jakby nie wiedziała, tylko nie mogę zagłuszać go alkoholem :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Jo a skąd ona ma ten jetlag ciekawe?

    OdpowiedzUsuń
  3. ze szpary czasoprzestrzennej między łikendem i poniedziałkiem, łikendem i wtorkiem, łikendem i środą itp

    OdpowiedzUsuń