czwartek, 21 lutego 2008

airport blues

Ponieważ lufthansa się spóźnia, to jeszcze szybka audycja z lotniska. Otóż, zostałam dzisiaj notowana na kartce przez pana celnika, z podpisem i numerem paszportu i wszystkim. Bo gdyż miałam niechcący w torbie scyzoryk, co nie wiem skąd się tam wziął, prawdopodobnie jako pozostałość którejś z przeprowadzek, i tera to juz mnie będą trzepać zawsze. A pani, to mnie tak wytrzepała, że nigdy mnie tak nikt nie sprawdzał, AŻ TAK, no chyba, że w sytuacjach czysto osobistych, ehm, i nie powiem, żeby to było tym razem przyjemne. Albowiem jak terrorysta wyglądam. I wszystko mnie z toreb wyjęli, wszystko. I to też z pewnych względów fajne nie było, zwłaszcza, że to pan już robił.
Aha, i najważniejsze - zdążyłam z przyczyn chaotyczno-fabryczno-przeprowadzkowych, pożegnać się tylko z nielicznymi, a i kontakt ze mną był ostatnio, hmmm, utrudniony, więc tych co nie pożegnałam, i tych, co ich pożegnałam też, ściskam mocno, i pomachajcie temu spóźnionemu samolotu, jak już odleci. I trzymajcie kciuki, bo jest i powodów wiele.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz