czwartek, 4 lutego 2010

dupy poranne i błyskotliwe spotkanie z listonoszem

dzwonek do drzwi, jak zwykle, sprawia, że dupa na chwilę wpada w panikę, kalkulując, otworzyć, nie otworzyć? trochę jest nie ubrana, bo w końcu jest czwartek, godzina 10.22, dopiero co zdążyła wstać.
postanawia jednak otworzyć - w szlafroku i z nieumytymi włosami ułożonymi w stylu "piorun w rabarbar" (dzisiaj idzie farbować wlosy do fryzjera, każde dziecko wie, że przed farbowaniem lepiej włosów nie myć).
otwiera więc te drzwi, tak na szerokość głowy, którą przez nie wystawia z mieszkania, na klatce zaś za drzwiami występuje listonosz. coś jakby podskakujący z zaskoczenia. trochę zbity z tropu, grzebiąc w torbie z listami przez chwilę, podnosi w końcu znad niej wzrok na dupę i mówi:
- zaraz, a czemu właściwie ja tu przyszedłem?
trochę zdziwiona, ale jak zawsze błyskotliwa, dupa na to:
- a czemu nie?
na co z kolei listonosz, równie błyskotliwie:
- no właśnie nie wiem, czemu nie, przecież to nie ta klatka.
(nawiasem zupełnie mówiąc, dupa mieszka na czwartym).
oboje wybuchają gromkim śmiechem, który rozlega się po całej klatce, również do wiadomości panów elektryków, co wymieniają instalację.
- zdarza się.
mówi jeszcze listonosz na odchodnym, i odchodzi.
dupa zamyka drzwi.

kurtyna.
ament.

3 komentarze:

  1. może on tak za tobą... :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. A może ten listonosz to jakiś zagubiony we śnie lunatyk?

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, no trochę wyglądał na nie do końca obudzonego. :)

    OdpowiedzUsuń