wtorek, 20 kwietnia 2010

nikto ne je doma

no więc jest tu zupełnie pusto.
jestem ja, po zarwanej nocy osiągająca ten stan, kiedy wszystko wydaje się takie jakieś dziwne.
jest też pies, zwinięty w pętelkę w kącie.
puszczam głośno muzykę na znak radości, że w tym pokoju znowu stoi coś, co ma głośniki, które nie są w nic wbudowane.
staję w otwartych drzwiach balkonu i zapalam papierosa, spaliłam ich dzisiaj jakąś całą masę. otwieram browara.
dyskoteka jak nic.

patrzę na te opustoszałe ulice, co to dzisiaj jest, wtorek, środa, hę?
jeszcze niedawno marzyłam o takiej chwili ciszy i spokoju, w końcu.
ale trochę teraz nie wiem, co by tu ze sobą począć.

nudy.

chyba idę poczytać tę książkę, co męczyłam p, żeby mi oddał, bo niby przeczytał, a nie przeczytał. a teraz ja też nie czytam. chyba nie mogłam zdzierżyć, że nie chciał mi jej oddać po prostu

a może lepiej po prostu się trochę prześpię.

***

kiedy miałam już wciskać pomarańczowy guzik od publikowania, zadzwonił telefon. i nie będzie już tu tak pusto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz