takiego bloga bym mogła pisać.
o pani starszej, która płakała dzisiaj niewzruszonemu panu sprzedającemu bratki i wieńce pogrzebowe, nad kwiatami, które jej umarły.
o panu z długą siwą brodą, który niby mimochodem kręcił się na chodniku przed sądem, w rękach trzymając wieszaki z dresami.
o pani ukradkiem przycupniętej między dwoma samochodami przed tymże sądem, sprzedającej żonkile z działki, z dala od halowych żonkilowych królowych. ciekawe, czy miała taniej. nie zapytałam, bo sama, już jak co piątek, szłam w stronę domu z naręczem żonkili irysów.
tak, chcę iść do pracy, ale fajnie jest też o 13 wypić kawę i zjeść wielkie ciastko owsiane z ulubionej piekarni, patrząc sobie w kwiaty.
a teraz zmykam po kompromitujące holgowe zdjęcia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz