środa, 14 października 2009

złota polska jesień

miasto portowe zalewa woda.
przelewa się przez falochron, wylewa z basenu jachtowego, znika plaże.
wiatr od morza zwala drzewa na tory eskaemki i trakcje elektryczne.
deszcz/grad/deszcz obija się falami o szyby w oknach.
w piecyku gazowym zaś gaśnie płomień bo od wiatru się cofają spaliny.

tak o.

a ja mam nowe el cztery.
przynajmniej mam ograniczone szanse, żeby odlecieć na parasolu.

3 komentarze:

  1. No żesz! W twoim piecyku tez? Bo w moim to sie tak cofneło, ze juz nie moge go uruchomic, w morde. :( Ale jak masz L4 to mozesz przynajmniej w chacie posiedziec, chociaz nie, z psem trzeba isc, nie? :(

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie mój piecyk też się nie chciał długo uruchomić, ale potem postanowił dać radę. na ile - zobaczymy. ale jakaś masakra.

    OdpowiedzUsuń
  3. No moj ruszyl dopiero dzis rano. Oczywiscie juz zdazylam zrobic raban, ze piecyk nie dziala, bo ja sie piecyka boje jak nomen omen ognia.

    OdpowiedzUsuń