co miałam ochotę powiedzieć, stojąc na tym głupim remontowanym peronie w sopocie o godzinie dziewiętnastej w poniedziałek, peronie, na którym nie ma dachu, bo jest remontowany, stojąc na nim w milionie stopni zimna, z pękającą z bólu banią, wymęczoną duszą i zmasakrowanym umysłem po kolejnym emocjonalnym aerobiku (co ja mówię, stepie), w lodowatym deszczu, i bez parasola (na szczęście w czapce, ale)?
jasne, i niech jeszcze na mnie kurwa napada!!!
a może powinnam powiedzieć:
potrzebuję, żeby na mnie nie padało.
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz