Więc piszę.
Pani miała tam porobić jakieś zdjęcia, że tam jakieś graffiti malują, czy jak to tam się nazywa, że jakieś śmietniki, telewizory i inne takie pryskają z jakichś puszek, kot wie po co.
No ale coś nie dała rady z tymi zdjęciami, więc ja za to pokażę o wiele bardziej ciekawe wydarzenie, czyli nasz niedzielny spacer nad morzem. Prawda, że fajna zabawa?




Ale masz zajebiscie, Fidzia. Ona nie zabiera mnie w taki plener, kiedys powiedziala, ze pojdziemy, ale ze mam założyć uprząż. A co to ja koń jestem jakiś. Nie, ja jestem Kot. Nie będę chodzić w uprzęży.
OdpowiedzUsuńJa tam swoich też nie zabieram, zawsze tak śmiesznie stoją na dole, pod drzewem i wołają by ich podsadzić, czy coś...
OdpowiedzUsuń