środa, 9 lipca 2008

z cyklu "poranne przygody fidzi"

hmm, dzisiaj chyba jest dobry dzień na wytarzanie się w zdechłym jeżu.
no to jest myśl.
albo chociaż obok tego jeża, bo on w sumie jakiś taki nieergonomiczny do tarzania się w.
i tylko ta pani tak potem krzyczy, co ona nigdy nie miała ochoty wytarzac się w jeżu?
o jezu no
znaczy, jeżu

1 komentarz:

  1. Wiesz, mój były pies sie kiedys wytarzał w zdechłym sledziu. A bylo to w czasach, kiedy na Zaspie czesto wode wylączali i wtedy wlasnie wylaczyli na caly dzien. A innym razem wytarzal sie w kupie. Bylo to w plenerze. Na szczescie nieopodal byla rzeka. I zostal wykapany za kare w owej rzece. Bo nie daloby sie go samochodem przewiezc, tak smierdzail okrutnie.

    OdpowiedzUsuń