środa, 30 lipca 2008

South Bank

czyli dosłownie południowy brzeg. Tamizy oczywiście. to kawałek Londynu, który chyba jednak lubię najbardziej. chociaż taki bardzo turystyczny miejscami. bo tam jest najwięcej. widać Big Bena. jest London Eye, Tate Modern, plaża, Royal Festival Hall, galeria Hayward, Oxo Tower, teatr The Globe i jeszcze więcej...
są na przykład leżaki przed księgarnią Foyles, na jednym z których ostatnio spożyłam sobie kanapkę i wypiłam kawę, zakupione w sąsiedniej kafeterii EAT. jest takie miejsce gdzie sprzedają używane książki i płyty porozkładane na długich stołach. i jest dużo ludzi, a to właśnie oznacza dużo fajnych kadrów.
strasznie lubię tamtędy spacerować. no i do mojego ulubionego mostu można dojść, który chwilowo zapomniałam, w którą jest stronę, ale mam pewne podejrzenia... ;) ale jakbym była na miejscu, to bym doszła, tylko wiecie, ta wyobraźnia przestrzenna...
no i trochę o tym South Banku chyba będzie, bo tam spędziłam większość soboty.
zacznę od tych, których tam jest najwięcej, czyli od występowaczy. bo tak jak u nas na Monciak, tak w Londynie chodzi się występować na South Bank (no i jeszcze na Covent Garden, ale tam akurat tym razem nie zawitałam).
i różne tam można spotkać postaci.
na przykład postaci kręcące:

kręcące hula hopem (a raczej hopami)


kręcące kołem od roweru


kręcące się na głowie

albo też przygotowujące się dopiero do kręcenia, czym - tego już nie widziałam...


kręci się w tym Londynie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz