niedziela, 20 stycznia 2008

rezerwat bis

No to "Rezerwat" zaliczony.
I się podobał.
Ale chciałam powiedzieć o jednej rzeczy w związku z tym filmem. O fotografii, która była takim głównym motywem filmu, na tle warszawskiej Pragi.
A dokładnie o tym, co powiedział stary pan fotograf, pokazując stary album fotograficzny ze starymi zdjęciami z Pragi. Że są niedoświetlone, niedokadrowane, nieostre, ale coś w nich jest, jakaś magia. I to jest dokładnie to, co mnie osobiście podoba się w zdjęciach. Dokładnie to, jak patrzę na fotografię.
Że liczy się to coś, co przyciąga uwagę, i sprawia, że całe zdjęcie się nam po prostu podoba, a nie, że jest wyostrzone, wygładzone, coś tam coś tam.
I uważam się za totalnego laika, no może już nie totalnego, ale niejeden "profesjonał" za głowę się by złapał, jakby zobaczył, co ja tam wyprawiam w tym aparacie i co wyrabiam potem z tymi zdjęciami (a wyprawiam jak najmniej potem). Ale postanowiłam robić po swojemu. Trochę z lenistwa, trochę z przekory, trochę z takiej wrodzonej niechęci do ogarniania głową spraw technicznych. Jak na prawdziwą humanistyczną blondynkę przystało.
No i bardzo żałuję, że nie wzięłam dzisiaj aparatu ze sobą, bo było co fotografować. Ale to innym razem.

A tu na przykład takie zdjęcia, co mi się podobają:
http://www.dicksdaily.co.uk/
http://evareppel.com/
http://www.thegirlinthecafe.com/photoblog/
i oczywiście te:
http://pkosinski.com

i jeszcze dużo innych.

1 komentarz:

  1. No jo, przeca we wszelakiej sztuce chodzi o emocje. A rasowe i full profeska zdjęcie nie musi tego zapewnić.

    OdpowiedzUsuń