Siedząc w tym nowym roku, zawinięta w szlafroku, popijając kawę, sobie tak myślę, że trzeba coś solidnie postanowić na ten nowy rok, co już go mamy. To znaczy, postanowione już jest wiele, trzeba by tylko to tak gdzieś zarejestrować, nadać temu kształt w przestrzeni, sprawić, że zaistnieje. Podobno, mówił kiedyś pan na szkoleniu, jak się spisze swoje plany, i w dodatku nada im jakiś horyzont czasowy, jakiś priorytet też, to wtedy łatwiej jest je spełnić. W dodatku, gdybym jeszcze je tutaj upubliczniła, to nie byłoby odwołania i już musiałabym je zrealizować, żeby wstydu nie było. Tak punkt po punkcie, z datami, co, do kiedy i w ogóle. Taka prawdziwa lista postanowień, jakiej nigdy nie robiłam. Swoją drogą chyba nigdy nic nie postanawiałam na nowy rok, tak jakoś, wszystko się toczyło, działo, teraz widzę, że całkiem sporo przez palce przelatywało. No a dzisiaj, w ten zupełnie nowy nowy rok, trzeba już wziąć sprawy w swoje ręce i pozmieniać to wszystko, co zmian wymaga. Czyli: wszystko. Że zacytuję kolegę Ćwira, kliknąć prawym i porządkuj ikony. Czy tam rozmieść według, no właśnie, według czego? Moment, sprawdzę co nam Bill Gates proponuje. Nazwa, rozmiar, typ, zmodyfikowany (he, brawo dla pana językowca co to wymyślił). Jeszcze autorozmieszczanie. A może kreator oczyszczania pulpitu? Oo, to by się nadało.
W każdym razie, ja jestem za opcją "ważność". Albo raczej, "waga" chyba. Oczywiście nie ta od kilogramów, bo tą akurat mamy z głowy po minionym roku. Waga jako najważniejsze kryterium, według którego trzeba teraz te ikony posegregować. Część wywalić do kosza. Kilka nowych skrótów utworzyć. I tapetę zmienić.
Ale, ponieważ jestem jakaś taka mało rześka, to nie chce mi się spisywać tego wszystkiego teraz, więc sorry winetou. No nie chce mi się i już.
Może jutro...
Aha, jedno z postanowień jest takie, żeby już nic na jutro nie odkładać. Do realizacji - od jutra...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz