


Podczas spacerów zez psem odkryłam ostatnio, skąd się biorą różnice w słowach dźwiękonaśladowczych dźwiękonaśladujących szczekanie, w różnych językach. Właściwie w polskim i angielskim, bo na reszcie to się tak nie znam.
Kiedy przechodzę z Fidzią po naszej ulicy, to odzywają się wszystkie psy w okolicy, a trochę ich jest (takie ma powodzenie). I na przykład taki wilczur szczeka normalnie, hau hau, po polsku. A po drugiej stronie ulicy za płotem skacze jeden taki strasznie agresywny beagle, któremu Figa potrafi tak odszczekać, że jestem w szoku. W każdym razie beagle ów, który jak wiadomo jest psem popularnym na Wyspach, szczeka w dwojaki sposób, i to naprawdę – albo łuf łuf (czyli woof woof), albo bauuau (czyli bow wow). Jednym słowem więc szczeka on po angielsku.
Koty natomiast miauczą podobnie w obu językach, gdyż wszystkie koty najwidoczniej miaucząc wydają ten sam dźwięk.
Czyli wniosek z tego taki, że te słowa zależą od ras psów, które występują w danym kraju. Za to ciekawe, skąd te psy tak inaczej szczekają… Ale to już chyba inna historia, na której ja się już zupełnie nie znam.