1. od spinania się za kierownicą można mieć niezłe zakwasy.
2. po prawej stronie jezdni znajdują się znaki, te same, co rysowali w książce. zwłaszcza występuje czasem taki czerwony, z napisem. nie warto się wtedy zamyślać o zupełnie czym innym.
3. biegi da się spokojnie zmieniać bez skręcania kierownicą w prawo.
4. prędkościomierz to ten zegar po lewej. (;P)
5. prawo jest w prawo. nie w lewo.
6. no i czasem trzeba to sprzęgło koniecznie, a czasem w ogóle nie trzeba. wiedziałam, że ze sprzęgłem będą przeboje.
jeszcze dużo spostrzeżeń, ale wciąż jeszcze od ich wielości boli głowa. nie mówiąc o karku i ramionach.
I jeszcze trzeba pamietac coby sprzegla z gazem nie pomylic. :D Piszacej te slowa sie kiedys zdarzylo ...
OdpowiedzUsuńno proszę, a jeździ? jeździ. (tak mówi mi instruktor, jak ja jestem niezadowolona, że coś tam mi nie wyszło, "ale jedziesz? jedziesz. to o o chodzi?";)
OdpowiedzUsuńpostanowiłam więc podchodzić z humorem do tych wszystkich blond wpadek, jakie wykonuję. (z których najbardziej blond była ta, że do połowy trzeciej jazdy byłam przekonana, że jeżdżę 30, dopóki instruktor na świętojańskiej nie powiedział mi, żebym zwolniła, bo przekroczyłam 50.;)
do czasu egzaminu, oczywiście.
A co, patrzylas na obrotomierz? :D zamiast na predkosciomierz?
OdpowiedzUsuńno niestety właśnie tak mi się zafiksowało na tych obrotach, zupełnie bez sensu, jakbym nigdy deski rozdzielczej w życiu nie widziała. nie wiem jak to się stało, ale jak się zorientowałam, to w ogóle nigdy nie dałam tego po sobie poznać... ;)
OdpowiedzUsuńNo luz. Moja koleżanka popędzając drugą , co by ruszyła na znaku STOP przed torami, usłyszała : "cicho głupia, to dla pociągów...! " ;)
OdpowiedzUsuńTo dopiero blond-wpadka ;)