w mieście, którego nie ma, na trafalgar square, w jednym z czterech rogów placu, stoi tak zwany czwarty cokół. cokół, na którym nic nie stoi, żaden lew, żaden nelson. pusty cokół. miał na nim podobno znaleźć się pomnik williama IV, ale się z różnych powodów nigdy nie znalazł.
w 1999 roku powstał the fourth plinth project, którego celem było zlecanie artystom współczesnym tworzenie dzieł, które mogłyby się znaleźć na jakiś czas na cokole. takich rzeźb/instalacji były do tej pory cztery.
anthony gormley, który teraz ma zagospodarować cokół, ma zgoła inny pomysł, niż jego poprzednicy. od 6 lipca, przez sto dni na cokole będą stawać ci, którzy zgłoszą się do projektu one&other i zostaną wylosowani przez komputer. każdy z 2400 odważnych (czy, jak dla mnie, szczęśliwców) na godzinę będzie mógł zagospodarować cokół dla siebie. coś pokazać. coś powiedzieć. a moze po prostu pogapić się z góry na plac, na ludzi. i na widniejącego w oddali big bena. wszystko będzie można obserwować na żywo, w relacjach telewizyjnych i w internecie.
oprócz tych wszystkich refleksji o sztuce i ludzie, itepe, przyszła mi do głowy jedna myśl.
pomyślałam sobie, że chciałabym znaleźć się na takim czwartym cokole, w samym sercu miasta, którego nie ma, gdzieś o sierpniowym świcie.
i patrzeć, jak słońce wstaje nad tym miastem i pierwszymi promykami je oświetla.
chyba bym oszalała. ;)
A to wysoko jest? Bo jak wysoko to ja bym też oszalał.
OdpowiedzUsuńnie jest aż tak za bardzo wysoko. zapomniałam zdjęcia wyszukać, albo może było już za późno.
OdpowiedzUsuń