sobota, 31 stycznia 2009

tales of the unexpected

sięgnęłam dzisiaj po coś, co chciałam wam pokazać już jakieś dwa miesiące temu, ale jakoś mi się zapomniało. a nie, chyba czekałam, aż uruchomię skaner, co jest gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie (znaczy wiadomo, wiadomo, ale nie jest to akurat tam, gdzie ostatnio jestem ja, bo on trochę nie nadążył za przeprowadzkami), które to uruchomienie nigdy nie nastąpiło, więc poszukałam w sieci, i pokazuję. (jakość raczej słabiutka, ale tylko takie znalazłam, a że jestem niecierpliwa, to długo szukać mi się nie chciało).
to genialna, sporych rozmiarów, sesja zdjęciowa jednego z moich ulubionych fotografów, a na pewno ulubionego fotografa mody (chociaż zbyt wielu chyba nawet nie znam), tima walkera, opublikowana na łamach grudniowego wydania brytyjskiego vogue'a, którego specjalnie z tego powodu zakupiłam, inspirowana filmami innego tima, burtona, który wraz z żoną heleną bonham-carter w niej również występuje. zdjęcia, jak to u tima walkera, w monumentalnych aranżacjach i obłędnych stylizacjach, okraszone cytatami z filmów burtona. po prostu piękne.
więc oto, proszę, kawałek:












akurat na leniwą sobotę.

4 komentarze:

  1. To teraz takie będziesz wrzucać?! Światowej klasy autory? Prócz koloru się więcej zmieniło widzę....

    OdpowiedzUsuń
  2. oj tam zaraz zmieniło, ale ile można się wydurniać. czasem sobie trzeba małą przerwę zrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ale mnie się podobuje, czesio chce pglądać

    OdpowiedzUsuń
  4. a niech czesio ogląda, proszę bardzo

    OdpowiedzUsuń