za górami za lasami
nad pewnym morzem
w pewnym mieście
mały steven był sportowcem
(megachudym sportowcem z takimi chudymi nóżkami)
biegał najszybciej ze wszystkich dziewczyn w klasie (na sześćdziesiątkę), i szybciej niż nawet niektóry chłopak
całkiem nieźle skakał w dal, całkiem nieźle grał w kosza
no prawda, pływać się nigdy nie nauczył
i serwować w siatę
no i całe liceum już przebimbał na zwolnieniu z wuefu...
no i co z niego wyrosło...
Taaaa... tak myślałem. Zwolnienie z wułefu...
OdpowiedzUsuńno najsampierw to ja miałam tę rękę niesprawną, i jak najbardziej prawdziwe zwolnienie, a potem to już trochę na tę rękę naciągałam...
OdpowiedzUsuńrównież przyznaję, na rękę naciągnęłam też kiedyś przy odpowiedzi przy tablicy na matmie... :D