czwartek, 18 września 2008

dawno dawno temu

jakieś lat 20 wstecz
za górami za lasami
nad pewnym morzem
w pewnym mieście
mały steven był sportowcem
(megachudym sportowcem z takimi chudymi nóżkami)


biegał najszybciej ze wszystkich dziewczyn w klasie (na sześćdziesiątkę), i szybciej niż nawet niektóry chłopak

całkiem nieźle skakał w dal, całkiem nieźle grał w kosza
no prawda, pływać się nigdy nie nauczył
i serwować w siatę
no i całe liceum już przebimbał na zwolnieniu z wuefu...

no i co z niego wyrosło...

2 komentarze:

  1. Taaaa... tak myślałem. Zwolnienie z wułefu...

    OdpowiedzUsuń
  2. no najsampierw to ja miałam tę rękę niesprawną, i jak najbardziej prawdziwe zwolnienie, a potem to już trochę na tę rękę naciągałam...
    również przyznaję, na rękę naciągnęłam też kiedyś przy odpowiedzi przy tablicy na matmie... :D

    OdpowiedzUsuń