Jest takie miejsce w Gdańsku, gdzie wszystkim skacze poziom cukru. Gdzie można zobaczyć na własne oczy, jak z bajecznie kolorowych wałków cukrowej masy powstają słodkie karmelki i lizaki, o tysiącu smaków. Marakui, limonki, cynamonu, truskawek i wanilii, jagód, imbiru, kawy... Z wzorkami w środku, w serduszka, w paski, długie albo pokrojone w kawałeczki, zamknięte w słoikach albo zawinięte na patyku. Gdzie można ich spróbować, kiedy są jeszcze ciepłe, wprawiając się w słodkie oszołomienie. Zapominając o wszystkim, co kwaśne i gorzkie. To miejsce działa absolutnie na wszystkie zmysły. A rządzi w nim niejaki Florian, cukier artist.
Jeden lizak wyszedł z nami nawet na miasto. Powstała z tego tak zwana loligrafia.
To był zdecydowanie słodki weekend. Co oznacza jedno - jakaś dieta od poniedziałku. Czy coś...
E tam.
So sweet... a jakie smaki modne ;)
OdpowiedzUsuńniemodne też były - taka pomarańcza przykładowo. mięta. i inne. ale ja tak trochę modnie chciałam, jak to ja, wiadomo... :)
OdpowiedzUsuńByś se jakoś inno modelke znalazła, bo ta już lekko przechodzona.
OdpowiedzUsuńJo, rzeczywiście ta już nie pierwszej świeżości, muszę se poszukać jakiejś innej.
OdpowiedzUsuń