niedziela, 20 grudnia 2009

na minusie

zimno.
takie co bije na głowę najlepszy róż do policzków.
i grabieje nie najlepiej okutane palce u rąk.

na hali ruch.
podziwiam kobiety i mężczyzn, w tym zimnie, w kapturach, czapkach i rękawiczkach bez palców, wydających resztę, za ser, wędlinę, kabanosy, mandarynki, pęk gałązek jemioły. babcie i dziadków siedzących na krzesełkach i skrzynkach i strzegących sprzedawanych słoiczków z domową ćwikłą, woreczków z zasuszonym majerankiem, wydzierganych na drutach łapci.
nie wytrzymałabym pół godziny na ich miejscu.

* * *

zwiniętą w ślimaka na kanapie i owiniętą w tygrysa, raz po raz budzi mnie mój własny, gardłowy chrap, dobywający się gdzieś z głębokich czeluści moich, zajętych przez jakiegoś pierwotnego terrorystę, zatok.

1 komentarz:

  1. Tydzień handlu przed świętami daje tyle zysku co poprzednie dwa miesiące. A że zimno? No cóż, jest zima więc musi być zimno. Właściwie to znam to aż za dobrze.
    ***
    Chora?

    OdpowiedzUsuń