• morze oświetlone niesamowitym światłem, które sprawiało, że woda przy brzegu była przezroczysto-szmaragdowa, żeby zamieniać się w stalowo-szarą, im dalej od brzegu, aż po grafitową na horyzoncie.
• na tym horyzoncie, na złączeniu grafitowej wody z ołowianym niebem, oświetlony światłem niczym gwiazda na scenie, ołowiano-czerwony, długi statek.
• trochę bardziej w lewo, też na horyzoncie, dwa małe, kolorowe statki, spomiędzy których wyrastała TĘCZA, oświetlona znowu tym niesamowitym światłem, na tle ciemnej kurtyny chmur na niebie.
• trzy dziewczyny stojące przy falochronie, w jaskrawokolorowych kurtkach, na tle tych statków i tego morza i tej tęczy.
• kotłujące sie w wodzie łabędzie i kaczki, a na niebie kotłujące się mewy pomieszane z tabunem liści wirujących z potężnymi podmuchami wiatru.
• oświetlony tym samym światłem port, z chórem posępnych sylwetek dźwigów i suwnic w tle.
• i szum, morza, wiatru, lasu na klifie. nie do sfotografowania.
nie wiem, co bym zrobiła bez oczu. i uszu.
i taki początek dnia ja poproszę zawsze.
* w nawiązaniu do www.unphotographable.com
** żeby uprzedzić ataki, to był poranny spacer z psem, spontanicznie zakończony nad morzem, na który aparatu nie zabieram, bo jednoczesne zabieranie aparatu oraz psa, kiedy posiada się tylko dwie ręce, jest dość karkołomne.
a poza tym, fajnie jest czasem po prostu popatrzeć.
ja mialem aparata ale czarnobialy film za to hehe
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA tak serio to tam taki przełącznik jest w menu: klik - kolorowe, klik - czarnobiałe...
OdpowiedzUsuń