piątek, 21 maja 2010

tick tack toe

nienawidzę kleszczy. mam wręcz kleszczową fobię. kleszcze są dla mnie ucieleśnieniem nieuzasadnionej przemocy, pasożytnictwa i krzywdzenia niewinnych.
boję się kleszczy jak ognia (hmmm, wyjątkowo trafna metafora).

kleszcze pojawiły się w moim życiu razem z psem. musiałam się nauczyć je wyciągać, kupiłam sobie nawet takie specjalne coś. i wyszukiwać je w gęstej, kudłatej, czarnej sierści.

na chwilę dały nam spokój. na tyle, że zdążyłam zapomnieć, gdzie schowałam specjalne coś do wyciągania kleszczy. niedobrze. bo dzisiaj, kiedy kucnęłam, żeby przywitać się z porannym zaspanym psem, zobaczyłam TO. right there, pomiędzy sterczącymi psimi brwiami, rudo-brązowiła się złowieszcza kulka kleszczowego odwłoka, powoli puchnąca od krwi mojego boru-ducha-winnego pieska. i teraz zbliżenie na kleszcza, potem na moją czerwieniejącą twarz, w tle słychać motyw matczynej zemsty z kill billa. przed oczami staje mi wyjęty już kleszcz, zawinięty w pętelkę specjalnego czegoś do wyciągania kleszczy, machający tymi swoimi odnóżami, wyglądający wtedy dokładnie jak na tych reklamach odkleszczowego zapalenia opon mózgowych. i jak wrzucam go do muszli klozetowej i spuszczam wodę. i biorę głęboki oddech i dochodzę do siebie.

no, muszę tylko znaleźć to specjalne coś...

nie cierpię kleszczy.

5 komentarzy:

  1. zemdliło mnie :(

    OdpowiedzUsuń
  2. a i jeszcze http://www.zabijkleszcza.pl/gra/ mozna sie wyzyc wirtualnie

    OdpowiedzUsuń
  3. http://www.zabijkleszcza.pl/gra/

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja już wyciągnęłam kleszcza i spuściłam go w odmęty gdyńskiej kanalizacji.

    OdpowiedzUsuń
  5. trzymam kciuki...
    do boju kobieto ;)

    OdpowiedzUsuń