niedziela, 24 stycznia 2010

posobotnie bazgroły

czasem, chwilę przed zaśnięciem, w stanie jeszcze nie albo już majakalnym, układają mi się wpisy na bloga. pamiętam, że na pewno nie pamiętam jednego, który wydawał mi się najzajebistszym wpisem na świecie, i byłam pewna, że co jak co, ale z głowy to on mi nie ucieknie rano. a właśnie uciekł.
ostatnio za to wymyśliło mi się tak (na pewno już w stanie majakalnym)

był potok
potok się toczył
do potoku wpadły oczy

hmmm, dalej nie pamiętam, ale może i dobrze. one się chyba potoczyły dalej, w tym potoku, te oczy. gdzieś. tak no takie mi czasem przed zaśnięciem myśli się ganiają po zwojach tego tam organu, co niby miał ogarniać wszystko na świecie.

z tak zwanej innej beczki, niestety, znalazłam straszliwie uzależniającą stronę, którą dzisiaj, w stanie wymagającym spoczynku, powstałym w wyniku usilnych starań, i chyba skutecznych, odgonienia nadciągającej grypy sposobami kontrowersyjnymi, oglądam ciągle i wydzielają mi się soki trawienne w ilości dużej.

i tak to pobazgroliwszy na tej klawiaturze, zostawiam was z ową stroną, spoczywam dalej. w pokoju.
na kanapie. pod tygrysem. na - uwaga, bo tego wam jeszcze nie mówiłam - panterze.
ament.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz