czwartek, 30 lipca 2009

historia poranna

jest dzisiaj taka.
postanawiam rano w końcu wstać do pracy (pierwsze postanowienie okazało się zupełnie nieskuteczne).
postanawiam również zrobić sobie herbatę, ponieważ jak nigdy dzisiaj właśnie muszę się napić słodkiej herbaty z duuużą ilością cytryny. wynurzam się z łóżka, otwieram drzwi i oceniam, że w drugiej części mieszkania pusto, czyli j nie wróciła. czyli nie czeka mnie żadna niespodzianka. w związku z tym postanawiam się nie ubierać w ogóle i idę do tej kuchni jak mnie pan bór stworzył. kręcę się tam chwilę, nalewam wodę do czajnika, włączam go. patrzę w okno. moje spojrzenie spotyka się ze spojrzeniem dziada, który stoi na balkonie na przeciwko. trochę mnie zatyka, być może coś tam próbuję się zasłonić, ogólnie uciekam z kuchni czym prędzej.

j mieszkała w tym mieszkaniu całe życie, i mówi, że jej to się nigdy nie zdarzyło. ale, jak wiadomo, ja przyciągam dziadów.
ament.

6 komentarzy:

  1. A ten Pan Bór, który Ciebie stworzył to ciekawy gość?

    OdpowiedzUsuń
  2. kurczę, właściwie to nie wiem, szczerze mówiąc, nigdy z nim nie gadałam.

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe, na moje to to niejest tak, zeby j sie to nigdy nie zdazylo, jej to po prostu nie robi hehe

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze dochodzilam do wniosku, ze jak mi sie to zdarzy, to mi to nie zrobi. No ale nie wiem jak by bylo, bo sie nie zdarzylo :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj przestańcie już, nie ma nic piękniejszego niż dziewczyna robiąca sobie spokojnie herbatę.

    OdpowiedzUsuń
  6. podejrzewam, że dziad z na przeciwka, będzie teraz częstym gościem wypatrującym cudów na balkonie

    OdpowiedzUsuń