sobota, 25 lipca 2009

ulotny lokator

otworzyłam dzisiaj oko i ukazał mi się taki oto obraz:
w samym środku kwadratu, który na drewniany parkiet przez jedno ze skrzydeł drzwi balkonowych rzucało, niczym projektor slajdów, słońce, siedział on.
motyl.
skoro postanowił spędzić ze mną swoje krótkie życie, to może powinnam nadać mu jakieś imię.

(przypomniało mi się, jak w zamierzchłych czasach, kiedy zaczęliśmy mieszkać z k w kurorcie, zamieszkała z nami mucha simba - pierwsze nasze wspólne zwierzątko. ale zupełnie nie pamiętam, co się z nią stało.)

nie wiem dlaczego, ale uznałam, że ten motyl jest filipem. wyleciał właśnie, ale jak wróci (jestem już pewna, że wróci kiedy szerzej otworzę okno, bo raz na jakiś czas widzę, jak przelatuje szerokość balkonu), tak właśnie się do niego zwrócę.

cdn, być może.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz