wtorek, 22 czerwca 2010

puch-puch

gdzieś tam u góry, u pana bora, odchodzi jakieś poważne darcie pierza. (bo na wiosenne porządki już przecież trochę późnawo).
lata to po całym mieście, pies z balkonu wraca opuszony białym puchem, a mnie się ten puch na podłodze z psimi kłakami miesza w czarno-białe łaciate koty, co toczą się po parkiecie niczym tumbleweed po pustyni.

1 komentarz: