czyli piękni (niemal) trzydziestoletni w pięknym mieście
młodzi duchem, ciałami, jak się okazuje, trochę jakby powoli coraz mniej...
pół okiem m o-o (która słynie z tego, że niezła z niej portrecistka), pół moim, w mojej (nad)interpretacji
najpierw matka karmiąca kierowniczka wycieczki, nazwana przez m o-o apodyktyczną, w otoczeniu bufetu w podziemiach radia wrocław, w którym skonsumowałyśmy jajecznicę za 3 złote i gdzie matka karmiaca, jako wykształcona artystka, rzeźbiła w maśle
rzeczona m o-o, w otoczeniu tarasu restauracji bardzo-pseudo-meksykańskiej, gdzie skonsumowaliśmy raczej tylko z nazwy meksykańskie dania w przerwie filmowej
dż & m leczący się z kryzysowej formy na tarasie ww. restauracji, ale już mający z owym kryzysem raczej z górki (chociaż lejący się z nieba żar tego nie ułatwiał)
no i pisząca te słowa, której m o-o zawsze robi bardzo ładne zdjęcia :)
(i którą m o-o, lubiąca nadawać innym przydomki, nazwała na tym wyjeździe agresywną).
żółwik dla wszystkich
Co mi przypomina że mam gdzieś w szufladzie pomarańczowy filtr 49mm, kurcze przez robienie cyfrą zupełnie zapomniałem ze są takie wynalazki.
OdpowiedzUsuń