jak wiadomo, raz na jakiś czas zakochuję się w jakiejś piosence. i słucham jej w kółko i w kółko na mojej żarówiastej empetrójce wielkiego koreańskiego koncernu. ale ostatnio jest tych piosenek zatrzęsienie. niektóre zupełnie po raz pierwszy w ucho wpadnięte, inne raz po raz przypominające nieuchronnie o swoim istnieniu. aż nie nadążam ich zmieniać z prawej strony. a najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że za każdym razem są tak różne od siebie, i co innego mnie w nich urzeka. i mogą być z zupełnie innych bajek muzycznych. po prostu mają w sobie coś, co mnie zaczarowuje.
na przykład dzisiaj zaczarowała mnie taka piosenka (co na dysku leżała już z dwa miesiące i jakoś po kilku sekundach odsłuchania płyty odłożyłam ją, by spróbować jeszcze raz. i bardzo słusznie.)
bardzo się cieszę, że na świecie jest tyle różnych piosenek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz