Wzorując się na niedawnym wpisie M. o rozmowie w spożywczaku na Łąkowej. Tym razem drogeria Rossman na Monciaku. Występują: kasjerka blond (farbowana) i kasjerka brunetka (też farbowana), rozmawiające z przeciwległych kas. No i ja jako obserwator pomiędzy nimi, niczym Wyspiański na weselu w Bronowicach, z trzykilowym workiem karmy psiej w koszyku, w promocji za 17,99.
Kasjerka brunetka: - Pójdziesz jutro do biblioteki wypożyczyć tą książkę do fizyki?
Kasjerka blond: - No nie wiem, czy jutro zdążę, muszę rano włosy zrobić.
Kasjerka brunetka: - No lepiej idź, bo potem nie zdążysz.
Kasjerka blond: - A ty nie masz tej książki?
Kasjerka brunetka: - Ja już dawno napisałam i oddałam.
Kasjerka blond: - Ty, ale ja przecież też oddałam, przecież przepisywałam coś od ciebie i oddałam.
Kasjerka brunetka: - Nie, tego na pewno nie przepisywałaś, to była chemia.
Kasjerka blond: - No co ty, to nie była fizyka co przepisywałam od ciebie?
Kasjerka brunetka: - Nie wiem, ale to na pewno nie była fizyka. To chemia była.
Kasjerka blond: - No to nie wiem, ale coś na pewno od ciebie przepisywałam.
Kasjerka brunetka: - Chemia to była.
Tutaj mniej więcej następuje koniec.
No i kto był mądrzejszy - brunetka farbowana na blond czy blondynka farbowana na czarno?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz