wtorek, 4 marca 2008

joy & happy

Jak przeczytaliście tytuł, to pomyśleliście sobie, że nie znam angielskiego? To dobrze pomyśleliście. Wczoraj wystąpiłam w widele. Z kolegą Amerykanem normalnie graliśmy scenki, że tam Hi Bill, i Let's have a party. Takie sztywne, sztuczne dialogi dla koreańskich dzieci, wypowiadane z wielkim entuzjazmem, że cheerful i wogle. I pan kręcący to wideo tłumaczył mi, że mówię niewyraźnie, że powinnam wooolnooo, i inne dźwięki w ogóle mówić, o takie, jak Adrien, Adrien mówi dobrze i wyraźnie, a u mnie słychać, że nie jestem nejtiw spiker. Well. Nie umiałam mówić jak Adrien, gdyż American English mie przez aparat mowy nie przechodzi, więc niestety moja kariera aktorska w Korei zawisła na włosku. Chyba będę musiała sobie poszukać tutaj innej roboty. Mogłabym na przykład robić zdjęcia...
W każdym razie bekę mieliśmy niezłą i nakręcaliśmy te nieszczęsne dwa krótkie dialogi chyba z godzinę. No i chyba muszę poćwiczyć tę wymowę normalnie, Malezyjczycy kiedyś też pisali, że "she doesn't speak clearly", czy coś takiego.
I właśnie zdumiewa mnie w tym kraju to, że niby chcą się uczyć tego języka, ale w ogóle im na nim nie zależy. Że miasto jest pełne anglojęzycznych cudzoziemców, a w głównych, reprezentacyjnych miejscach miasta są i owszem teksty po angielsku, filmy animacje reklamowe etc, ale w wariancie transylwańskim raczej. Dlatego też na wieży N Seoul Tower właśnie leci takie coś, i tam piszą, zresztą na stronie internetowej też, że znajdziesz tam joy and happy i jeszcze sweet relaxtion. I że tam będziesz mógł feel as you imagine. I wszędzie jest tak, wszędzie.
A najwięcej to mnie się podobają tutaj zeszyty i notesy i inne stationery, których nakupowałam już całą szufladę i będę miała pewnikiem przez nie nadbagaż. Bo oprócz nieprawdopodobnego wręcz dizajnu, na wszystkich są teksty po angielsku, i to takie romantyczno-niegramatyczno-wzniosło-zabawne. W stylu "Keep your dream''. Albo "The best way to feel happy is to have seat with your friends". Albo mam na zeszycie taki tekst: "I'm free and happy in this flash world. Oh no one can disturb my peaceful paradise." Chyba już kumacie o co chodzi?
Słowo-klucz w Korei to oczywiście "happy".

3 komentarze:

  1. taaaa... bo jak sie ma seata to można z przyjaciółmi gdzieś pojechać.

    OdpowiedzUsuń
  2. mozna tez posiedziec ze znajomymi w seacie

    OdpowiedzUsuń
  3. Jo i można też z przyjaciółmi w seacie mieć siedzenie.

    OdpowiedzUsuń