Ponieważ widmo powrotu już się czai, a w zasadzie nawet nie specjalnie się ukrywa, to zaczyna się robić dosyć sentymentalnie. W dodatku wieści z kraju przyprawiają o zawrót głowy i gęsią skórkę, a najczęstszy zwrot jakiego dzisiaj używałam, to, za wielce przeproszeniem, w tłumaczeniu na angielski, "I fuck", to zajmę się jeszcze trochę tym Seulem. Seulem, co wygląda też tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz