No więc... pomyliłam się z tym wracaniem do kraju. Zupełnie się pomyliłam. Nie chcę wracać. Chociaż czytałam, że Jarek chce zbudować w Polsce 11 Irlandii. Sę wolę pojechać do tej prawdziwej jednakowoż. Już niestety zaczynam myśleć o wysiąściu na naszym cudownym Lech Walesa Airport, o peronie eskaemki, o tej szarości takiej, w którą bardzo szybko się wpada na drodze z lotniska. I mi taka gula do gardła podchodzi, jak se pomyślę.
W ogóle teraz jeszcze bardziej chcę pojechać w różne miejsca na świecie. Trochę bym tu chciała pobyć jeszcze, a potem pojechać gdzieś indziej. Gdzieś gdzie jest dużo różnych fajnych rzeczy. Gdzie dużo się dzieje. Gdzie spotyka się dużo różnych ludzi. Gdzie można zrobić dużo zdjęc na ulicy. Bo zauważyłam taką zależność, że przez tydzień zagraniczny robię więcej zdjęć niż potem przez pół roku w Polsce.
I gdzie można po angielsku pogadać chciałabym jeszcze pojechać.
I zupełnie nie wiadomo czemu, chciałabym pojechać tam, gdzie natenzupełnieprzypadkowyprzykład, Roisin Murphy uprawia busking* na Covent Garden.
*busk - Występować jako uliczny artysta; występować na ulicy (zwykle grając muzykę za pieniądze).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz