(w terminologii ogólnie stosowanej to było by coś w stylu DINKY, w wersji z "yet" na końcu, i następującą potem serią liter oznaczających różne ważne dla nas w naszych osobnych i we wspólnym życiu rzeczy. jak kanapa. albo facebook.)
no więc założenie jest, pozostaje przygotowanie szczegółowego planu.
więc jednym ze szczegółów jest opłatek.
tak oto nad tym szczegółem zastanawiają się trzydziestolatka i trzydziestopięciolatek:
(trzydziestolatka) - tylko skąd my weźmiemy opłatek? przecież na pewno nie będzie nas w domu, jak przyjdzie kościelny. (nie wspominając o tym, jak bardzo nie można polegać na naszym domofonie - przyp. gap.)
(trzydziestopięciolatek) - ej, spoko, przecież opłatek to nawet do gazet dodają.
no, to teraz już tylko pozostaje opracować menu...
:)
i polowac na stosowna gazetę :)
OdpowiedzUsuńa od menu są inne blogi. albo podpytaj Liskę na spotkaniu blogerów ;)
PS. a kto zajmie się karpiem?
karpia nie będzie! ;)
OdpowiedzUsuńto ja trzymam kciuki, może chociaż Wam się uda tak kameralniej we dwoje z psem...
OdpowiedzUsuńa opłatek to ponoć można i w każdym kościele i w sklepach z dewocjonaliom...
Ja widziałam ludzi z opłatkami w "świątyni rozpusty" - czyli w centrum handlowym! Zatem i tam należałoby się rozejrzeć, NO i życzę Wesołych Wspólnych Świąt. :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) dzisiaj w świątyni rozpusty też widziałam aniołka, co sianko z kosza w folii oferował (czyt. sprzedawał), i jakiś opłatek pewnie też. ale póki co się nie skusiłam. w końcu do świąt jeszcze jednak chwila. :)
OdpowiedzUsuńNo niestety,z naszym domofon tez słabo,bo to ten sam domofon,może dlatego.ale jakby gdzie dawali,to w wezme
OdpowiedzUsuń