niedziela, 22 listopada 2009

weź pan to zlikwiduj

bo to jest tak.

za każdym razem, kiedy zaczynam układać historię do napisania, z wrażeń wzrokowo-słuchowych, prędzej czy później wkrada się do niej jakiś patos. patos zupełnie nie na miejscu.
niby tylko szuranie nogami w jesiennych liściach w lesie przy wolności, patrzenie na szare wzburzone morze, co się nie kończy i zielone światło latarni, i szare niebo zasłane tabunem kraczących kraczydeł co poderwały się z dachu teatru muzycznego.
ale zaraz rezygnuję. bo cisną mi się jakieś komentarze niestosownie patetyczne. o życiu. i innych. wspomnienia z dzieciństwa jakieś.
jak znalazłam na zboczu kamiennej góry martwego ptaszka, któremu byłam przekonana, ktoś wypalił oczy, bo było to wtedy miejsce zła wszelkiego. i wszelakiego. którym straszyło się małe blond dziewczynki.

i takie różne.

listopad robi mi patetyczne kuku. szkodzi mi wręcz. w tym roku wyjątkowo. mam nadzieję, że są to szkody odwracalne. (zaczynam się zastanawiać, również po rozmowach z ludźmi, którzy mają tak samo, czy tegoroczny listopad nie jest jakiś, nie wiem, kosmiczny, napromieniowany, zmutowany genetycznie... ewidentnie jest coś z nim nie tak.)

a wiadomo, kto z patosem poradzi sobie najlepiej.

dupa z nową komórką na pewnym pięknym sopockim poddaszu.

2 komentarze:

  1. Nie wiem co złego w odrobinie podniosłości jest, kiedy naprawdę chcesz coś przekazać czytającym. Zresztą, dla mnie patos to przemowa amerykańskiego prezydenta na kwadrans przed końcem filmu o ratowaniu świata. Tobie chodzi chyba jednak o coś innego. A listopad to taki martyrologiczny miesiąc trochę, od świeczek na grobach po święto niepodległości. Dla Ciebie może bardziej nawet? Ale czy inny niż rok temu? Trudno powiedzieć, nigdy nie było łatwo.
    A dupa skuteczna jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  2. fakt, w listopadzie jeszcze jedna "martyrologiczna" historia przede mną, jutro właściwie, aż prosząca się o patos. ale raczej patosu nie będzie, w tej kwestii przynajmniej.
    i będę się upierać, że właśnie jakiś taki cięższy ten listopad jest, chociaż w zeszłym roku też nie był specjalnie łatwy. moim zdaniem zdecydowanie jakieś inne siły w tym maczają palce. może nawet i sam amerykański prezydent.

    OdpowiedzUsuń