wtorek, 7 kwietnia 2009

filolog czyli kto?

zaczęło się od tego, że M. wypełnia jakiś tam formularz, i mnie pyta, jaki ma po angielsku napisać professional title. dodam, że M. jest filologiem skandynawskim, czyli prezentuje, podobnie jak ja, zacny i wspaniały zawód filologa. szkoda tylko, że coś takiego, jak zawód filologa, nie istnieje.
no ale w takim razie jaki jest nasz zawód?

kiedy mam wpisać gdziekolwiek coś w rubryce "zawód", zawsze się zastanawiam.
bo co to za zawód - anglista? albo skandynawista? i jak się to dzisiaj odnosi do tego, co robimy?
mój piękny dyplom ukończenia wspaniałego uniwersytetu obwieszcza, że jestem magistrem filologii angielskiej ze specjalizacją pedagogiczną. której to wcale nie kończyłam, ale żadna inna oficjalnie nie istnieje (choć w praktyce jest inaczej, ale o tym za chwilę). fakt, zdałam egzaminy z pedagogiki i metodyki. odbyłam praktyki w szkole. przez dobre sześć lat uczyłam w szkole językowej, i bardzo to lubiłam. ale nie czuję się nauczycielem (nauczycielką;). dobra, jest jeszcze wygodne wyjście w postaci "lektora". ale czy to w ogóle zawód? a poza tym, lektorem (lektorką) od jakiegoś czasu też nie jestem. chociaż czasem tęsknię.

w najprawdziwsze praktyce przez ostatnie dwa lata studiów robiłam specjalizację tak zwaną translatoryczną. może więc tłumacz - to jest zawód, mój wymarzony od dawien dawna. ale rzadko przeze mnie wykonywany ostatnio. więc mogę najwyżej powiedzieć, że jestem ... ... ... i tłumaczem. i czy w ogóle jestem tłumaczem czy po prostu tłumaczę?
i kim oprócz?

starszym kierownikiem projektu (lub w ładniejszej wersji senior project managerem). ale to już w ogóle żaden zawód nie jest, ino szczebelek fabryczny. może tylko być usankcjonowanym szczebelkiem za pomocą menedżerskiego certyfikatu. ale co to za zawód: menedżer??

ostatnio czasem jestem też copywriterem. ale to też nie mój zawód. choć bardzo by mógł być.

ale najbardziej, to mógłby być zawód: pisarz. (pisarka;) ten z tym tarasem i widokiem na morze i fotelem bujanym na tarasie i szumem fal.
ale do tego jeszcze daleko daleko.

no dobrze wiec jaki jest ten mój zawód, się pytam?
może jednak filolog? czyli kto?

8 komentarzy:

  1. A tak serio to dużo byś chciała robić, i po troszku robisz... tylko ta fabryka...

    OdpowiedzUsuń
  2. nie no piszę o tym, co robiłam, bądź robię. zastanawiam się tylko, jak powinnam się, robiąc to wszystko, nazywać. i co w odpowiednia rubryczkę wpisać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, ja ostatnio mialam ten sam problem w, za przeproszeniem, PUP-ie, co wpisac do rubryki zawod wyuczony. Wpisalam magister filologii angielskiej :-D. Ale wiesz, ze sam tytul mgr fil. ang. nie daje upowaznienia do pracy w szkole z dziecmi? Trza miec jakies kursa. Wiec nauczyciel tez odpada. Ja tam sobie pluje w brode, ze nie zdobylam jakiegos konkretnego zawodu, coby go mozna bylo w rubryke wpisac: lekarz, prawnik, weteryniarz, architekt, fryzjer, kosmetyczka ...
    A pisarz to zawód wykonywany, jak już ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. a nie masz specjalizacji pedagogicznej na dyplomie? bo z tego co pamiętam, to ona upoważnia, a wręcz chyba się nazywa specjalizacją nauczycielską czy coś? nie pamiętam, dawno swojego dyplomu nie widziałam. ale tak, jesteśmy z jednej beczki, że tak powiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No mam, ale pani w PUP-ie powiedziala ze to nie wystarczy, co mnie akurat ucieszylo, bo sie balam, ze mi beda wciskac jakies oferty typu nauczyciel angielskiego w szkole podstawowej. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam nauczyciel na dyplomie, choć jestem po profesji literaturoznawca i tłumacz też. Ale żadnego nie uprawiam. Steven, ja też jestem z zawodu managerem. Ale ja mogę powiedzieć, że ja marketer jestem albo swojsko - marketingowiec. Hmm... Monia ostatnio zapytana o to w Parafii, gdzie śluby brać będzie powiedziała pracownik biurowy, a jest prezesem spółki :) To może my jesteśmy pracownice biurowe?

    OdpowiedzUsuń
  7. wy to jestescie baby, bo tylko baby sie nad tym zastanawiaja :)

    OdpowiedzUsuń