dzisiaj będzie o szczególnym związku, jaki tworzy się między adeptem trudnej sztuki jazdy a instruktorem.
związku, który uważam, że jest naprawdę szczególny. bo z jednej strony jest uczeń, już nienajmłodszy taki znowu, który chce się uczyć, i się stara, i dokonuje różnych trudnych rzeczy, i okazuje się nagle, że umie ich dokonać, chociaż najpierw podejrzewa, że może nie umieć. ("o nie, mam tu skręcić?", "o nie, naprawdę jedziemy na ten most?", "o nie, mam się tu zmieścić?")
z drugiej strony jest wyjątkowo cierpliwy instruktor, który ma niezwykle odpowiedzialne zadanie, żeby takiego przyszłego kierowcę przystosować do poruszania się po ulicach, i jest przy tym i czujny, i pochwali jak trzeba, i zwróci uwagę, jak trzeba też. ("oczywiście upewniłaś się w lusterku przed zmianą pasu, że nic nie jedzie z prawej strony.", "delikatniej z tym kierownikiem [kierownicą], jak z chłopcem, bo samochód ci lata na różne strony jak żyd po pustym sklepie.", "no i w którą stronę ci teraz odjeżdża ten samochód [jedziemy na wstecznym po rękawie, kierowca patrzy w tylną szybę i nie ma pojęcia, w którą stronę zjeżdża samochód, ani nawet kiedy on zaczął w którąś stronę odjeżdżać i DLACZEGO ON W OGÓLE GDZIEŚ ODJEŻDŻA??]", "ale jak to nie umiesz, zaraz zobaczysz, że umiesz, no i widzisz jak świetnie. bardzo piątka.")
uważam, że to bardzo odpowiedzialne być instruktorem, bo kształtuje się kierowcy nawyki, zwyczaje, jego świadomość na drodze, i widzę, jak wiele zależy od tego, czego się taki kursant od instruktora nauczy, a przecież będzie to później na drodze wykorzystywał, już sam. a najbardziej podoba mi się ta szczera radość, kiedy przyszły kierowca się cieszy, ze coś mu się udało, i instruktor też się szczerze cieszy, i mówi to przyszłemu kierowcy, który jest następnie z siebie dumny (choć czasem z niedowierzaniem, "no wcale nie tak pięknie, przecież tu mi nie wyszło, a tu w ogóle źle zrobiłam, i przecież wiem, że mi tu odjeżdża.")
oprócz tego są żarciki i luźna atmosfera ("zobacz, prom odjeżdża, pomachamy promowi, no dobra, za ciebie też pomacham [kierowca nie może pomachać, gdyż aktualnie jedzie siedemdziesiątką, i jak puści kierownicę, to mu samochód w lewo zjedzie, nie wiedzieć czemu]", "i zobacz jak sobie tu jedziemy pięknie romantycznie po tych wszystkich serpentynach, słońce świeci, naprawdę super, super.", "[kiedy kierowcy prawie omsknęła się ręka przy zmianie biegów, co podobno się zdarza i wtedy kursanci łapią instruktora za kolano, i jest im strasznie głupio, zwłaszcza jak są kolesiami, a akurat w tym przypadku kierowca przytomnie się zorientował i cofnął rękę, i nic a nic się mu głupio nie zrobiło] eh, no a już prawie, no szkoda, jakbym wiedział, to bym się nadstawił" [na co kierowca odpowiada "no kurczę, właśnie nie wyszło, może następnym razem no"].
i tak upływają godziny jazdy, z bólem karku i ramion, ale z jakże wielką satysfakcją, że oto, udało się pokonać kolejną przeszkodę.
ament.