Na łikend. Bo moich słów własnych się trochę zebrało, ale się mi nie chce ich mówić, niech sobie pobędą trochę takie niewypowiedziane, właśnie, niech po prostu pobędą.
A słowa-klucze (lub też frazy-klucze, bo jakoś tak wyszło) na dni najbliższych parę to:
łódź i rower
(jedno z pary wielką literą rozpoczęte)
i pociąg
feszyn i hajlajf
nitka, że złota
znowu koniec i początek (dwa miasta, znowu te same dwa miasta)
taras
sierść z dywanu
porządek, bałagan
cyraneczkowe (wiem!) talerze i kubki (dzięękuujęę, jeszcze raz, niech żyje żyje...)
i antycypacja (troszkę tak bardziej na zasadzie kalki)
i parę jeszcze innych
i coś tu chciałam napisać a napisałam tylko "so" i już zapomniałam, co to miało być
może "sorry"
a może coś zupełnie innego...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz