piątek, 30 maja 2008

tak zwane keywordsy

Na łikend. Bo moich słów własnych się trochę zebrało, ale się mi nie chce ich mówić, niech sobie pobędą trochę takie niewypowiedziane, właśnie, niech po prostu pobędą.
A słowa-klucze (lub też frazy-klucze, bo jakoś tak wyszło) na dni najbliższych parę to:
łódź i rower
(jedno z pary wielką literą rozpoczęte)
i pociąg
feszyn i hajlajf
nitka, że złota
znowu koniec i początek (dwa miasta, znowu te same dwa miasta)
taras
sierść z dywanu
porządek, bałagan
cyraneczkowe (wiem!) talerze i kubki (dzięękuujęę, jeszcze raz, niech żyje żyje...)
i antycypacja (troszkę tak bardziej na zasadzie kalki)
i parę jeszcze innych
i coś tu chciałam napisać a napisałam tylko "so" i już zapomniałam, co to miało być
może "sorry"
a może coś zupełnie innego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz