Znalazłam coś takiego, jak kurs fotografii ulicznej. Pięknie zatytułowany Finding Order in Chaos. Ja pierdziu, sobie pomyślałam, po co w ogóle ktoś chciałby zapisywać się na kurs fotografii ulicznej. No powiedzcie mi. Chyba tylko dla fanu. I nic tam, że za ten fan trzeba zapłacić 200 dolców. To żadna zawrotna kwota. Ale jakoś mi to zazgrzytało mocno.
Bo mnie się wydaje, że w tej akurat fotografii, jak w żadnej innej, chodzi o to oko. Że albo się je ma, albo się jego nie ma.
No ale może ja się nie znam, no bo co tam ze mnie za znawca.
Sami oceńcie.
http://www.ppsop.net/strt.aspx
w ogole fragmenty programu tez sa powalajace, jak np: "Students will be assigned to view interviews with Elliott Erwitt and Henri Cartier-Bresson on YouTube, and will be assigned to visit several street photography web sites."
OdpowiedzUsuńnie musze paczec, bo sie zgadzam z Toba. Tu sie nie ma czego uczyc, tu sie trzeba nauczyc wczesniej, techniki, swiatla, kadrowania itd. A potem albo sie ma oko, intuicje, refleks, talent, albo ni. O!
OdpowiedzUsuńhttp://www.deviantart.com/download/38038974/street_photography_for_the_purist.pdf
OdpowiedzUsuń