niedziela, 11 maja 2008

Nabrzeże Francuskie

Nie wzięłam aparatu (megażałuję), więc spróbuję opisać. Może mi się uda.
Oprócz obrazu jeszcze inne wrażenia, których aparat by już nie uchwycił eniłej.
Słońce megaświecące. Zapach morza i smaru z maszynowni statków – dokładnie taki, jaki pamiętam z dzieciństwa, taki jak lubię. Przez okulary słoneczne kolory trochę zmienione, ale mnie się bardziej podobały właśnie takie. Niebieskie morze. Ogromny pomarańczowy statek. Pomarańczowo-turkusowa pogłębiarka. Zielone żurawie. Turkusowe i żółte suwnice. Stosy rdzawo-pomarańczowego żelastwa na tle błękitnego nieba (!). Wszystko takie nasycone, aż nienaturalne, w tym słońcu jeszcze bardziej.
Rowery przy poręczy, ławeczka. I ten dźwięk pogłębiarki, rozdzierająco-skrzypiąco-wyjący. Zgoła surrealistyczny klimat. Taki relaks.
Strasznie to było na wszystkie zmysły.
Jeszcze tam pojadę pokazać.

9 komentarzy:

  1. Wstyd! Nie zabrać aparatu... wstyd.

    OdpowiedzUsuń
  2. wstydzę się, już kolejny raz po berlinie się wstydzę. taka dupa ze mnie.
    bo widoki były milion
    ale jeszcze tam pojadę, zaraz będę blisko mieszkać

    OdpowiedzUsuń
  3. aha, ale dźwięk pogłębiarki nagrałam na telefon... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez aparatu nie wolno wychodzić z domu! A co w Berlinie się wydarzyło, ze się wstydzisz?

    OdpowiedzUsuń
  5. "po berlinie się wstydzę, taka dupa ze mnie" - nie no, brak słow

    OdpowiedzUsuń
  6. ej no wstydzę się, że zrobiłam mało zdjęć w berlinie
    a dupa ze mnie to wiadomo, niezła ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. hm, wiesz, nie liczy sie ilośc tylko jakość, imo. Lepiej zrobić dziesięc zajebistych zdjęc niz sześćset typu "Ja na tle, byłam tu, ucięło mi co prawda nogi, ale widać ze to ja, a to mój chłopak, też na tle, jemu ucięło kawałek głowy ....."

    OdpowiedzUsuń
  8. no właśnie właśnie, też to powtarzam...

    OdpowiedzUsuń