rok temu też był marzec.
rok temu, byłam przed trzydziestką.
mieszkałam z j, u której wynajmowałam dwa pokoje, jeden z balkonem na ruchliwą ulicę portowego miasta, wyłożoną kocimi łbami.
od dwóch miesięcy żyłam sobie na bezrobocio-freelansie, i dopiero zaczynałam zbierać owoce (te niematerialne) swojej decyzji, na mocy której zrezygnowałam z bycia menedżerem na rzecz bycia specjalistą.
na nowo poznawałam smak robienia tego, co lubię.
rok temu chadzałam z psem na kolejowy nasyp i na brudne podwórko za pierwszą przecznicą, rojące się od psich kup.
wieczory spędzałam pisząc, czytając, oglądając i buszując po internecie. czasem wychodząc
z j do dsd. raz w tygodniu oglądając you can dance u b.
często siedząc, półleżąc lub leżąc zupełnie na kanapie, sama. z psem.
rok temu nie wiedziałam, co to jest foursquare. uzależniałam się już od facebooka.
wstawałam i kładłam się późno. zastanawiałam się, co dalej robić. i dawałam sobie czas na odpowiedź.
rok temu, od dwóch lat z hakiem, i jeszcze przez kolejne kilkadziesiąt godzin, byłam singlem.
.
wiele przyniósł ten . Powodzenia w kolejnym.
OdpowiedzUsuńPS. a tak w ogóle to wszystko przez ta 30stke. Wtedy wszystko się zmienia ;)
ostatnie zdanie rules:)
OdpowiedzUsuńAle co? co?co się zmienia przez tą trzydziestkę?
OdpowiedzUsuńJa czasem mówię "Rok temu..." a potem się okazuje, że to było 5:)
W każdym razie zmiany są OK, zawsze uważam, że to motor życia!
no u mnie natenprzykład zmieniło się właściwie wszystko. przez trzydziestkę, nie przez trzydziestkę, ważne, że na dobre. :)
OdpowiedzUsuń