to świat forów, na których spotykają się kobiety.
kobiety, które w swoich podpisach kolekcjonują daty śmierci swoich "aniołków" - daty poronień.
kobiety, które pomagają sobie w trudnych chwilach, ale znacznie częściej straszą się nawzajem własnymi doświadczeniami. bólem, szpitalem, powikłaniami.
kobiety, które w panice i niewiedzy właśnie tu zwracają się z pytaniem, co mają robić, jeszcze zanim trafią do lekarza czy szpitala. z reguły od razu dostają odpowiedź. tu zawsze ktoś jest.
kobiety, które obwiniają się o stratę ciąży, szukając powodu, którego nikt im nie podał w szpitalu. bo połknęły silną tabletkę przeciwbólową, kiedy jeszcze nie wiedziały. poleciały samolotem. poszły na imprezę. to na pewno dlatego.
kobiety które dostają ataku histerii na widok muszli klozetowej, w której na zawsze zniknął ich "aniołek". i te, które nie mogą pogodzić się z faktem, że nie umożliwiono im pochowania zarodka. pochowania planów, marzeń, i obsesji.
kobiety, dla których te plany, marzenia i obsesje, stanowią całą treść życia. dla których nie liczy się nic innego.
to jest bardzo przygnębiający świat. przerażający. pełen fizjologicznych szczegółów, o których nie chcielibyście wiedzieć. i bardzo niebezpieczny, bo łatwo w nim ugrzęznąć. nawet jeśli tylko siedzi się z laptopem na kolanach, nie komentując, ale za to łapczywie połykając wzrokiem te wszystkie słowa, które potwierdzają, że ktoś przeżywa to samo. które podpowiedzą, co teraz. które przepowiedzą, co dalej.
które pozwolą mieć nadzieję, że jednak wszystko skończy się dobrze.
mając google pod ręką, trudno się oprzeć temu, żeby tam wejść. i łatwo tam przepaść.
a trudno zapomnieć, gdy raz się ten świat już poznało.
.
a trudno zapomnieć, gdy raz się ten świat już poznało.
.
lepiej tam nie wchodzić, nie chodzi mi o calkowite wyparcie tematu
OdpowiedzUsuńale kontakt z tym przerażającycm światem na pewno nie poprawia nastroju
zyc dalej, może i nie jest łatwo, ale to jedyne rozsądne wyjście podnieść głowe i pójśc dalej, próbowac się uśmiechac i łapać chwile szczęścia
powodzenia
dziękuję.
OdpowiedzUsuńwiem, że lepiej nie wchodzić, sama tak myślę. ale wciąż często myślę o tym świecie, chociaż już do niego nie zaglądam. chciałabym móc coś tym wszystkim kobietom powiedzieć. wlasnie to, że trzeba to przeżyć, i iść dalej. we własnym, prawdziwym świecie.
Mam mało przyjaciół, a przyjaciółek jeszcze mniej, ale tak się złożyło, że przydarzyło się to prawie wszystkim tym, które są szczególnie mi bliskie; i jest to jeden z powodów, dla których uważam świat za smutne miejsce. Nigdy z nimi nie rozmawiałem o tym, nawet gdybym znalazł jakieś słowa dla nich, i tak nie byłbym w stanie ich przecisnąć przez swoje gardło.
OdpowiedzUsuńAle zawsze przychodziły mi do głowy słowa, które w tym kontekście brzmią jeszcze bardziej ponuro niż zwykle:
Omnia tempus habent, et suis spatiis transeunt universa sub cælo: Tempus nascendi, et tempus moriendi; tempus plantandi, et tempus evellendi quod plantatum est.
Dobrze, że wiesz, to co wiesz o swoich uczuciach, tego nie zastąpi żadne słów zapas. Naprawdę bardzo, bardzo dobrze. Powodzenia.
myślę, że nie ma ani właściwych, ani odpowiednich słów, jakie można powiedzieć. przychodzi nam się zmierzyć z czymś, na co nie mamy wpływu. a my lubimy myśleć, że go mamy. i trudno to czasem przyjąć do wiadomości.
OdpowiedzUsuńmoże to nie zabrzmi jakoś specjalnie ładnie, ale mimo wszystko cieszę się, że stało się to teraz, nie kilka lat temu. bo chociaż zupełnie nie jest mi łatwo, kiedyś pewnie byłoby tysiąc razy trudniej. tylko dlatego, że jak mówisz, nieznajomy, wiem to, co wiem o swoich uczuciach. a w takich chwilach, kiedy naprawdę nic nie możemy zrobić, możemy jedynie czuć.
Są słowa, które można powiedzieć: "jestem z Tobą", "myślę o Tobie". To nie jest straszny świat. To świat silnych kobiet, kobiet, które wzajemnie sobie pomagają i stawiają czoła nowym dniom. Na "moim" forum też te przeżycia i te doświadczone kobiety. I to często one inspirują i pomagają tym, którym tragedia żadna się nie wydarzyła.
OdpowiedzUsuńno cóż, dla mnie straszny, bo mnie raczej straszył tragedią, której przeżyć na pewno nie pomógł. bo i nie mógł. mogli za to pomóc najbliżsi - bo to oni naprawdę z nami są.
OdpowiedzUsuńi myślę, że to nie ma nic wspólnego z siłą. każda z nas jest w żałobie po poronieniu, i trzeba dać sobie szansę ją przeżyć. przeżyć smutek, żal i ból, bo to naturalna kolej rzeczy.
ale jeśli są kobiety, którym ten świat przynosi ulgę - to dobrze.
mnie straszy.