sobota wieczór, czerwona kanapa.
stan horyzontalny, brzuch pełen muli z hotelu nadmorskiego. (i przepysznych).
głowa boli.
trzydziestolatka: - jezu, chyba mam drugiego kaca.
trzydziestopięciolatek: - a ja siódmego.
pierwszy od niepamiętnych czasów kac okazał się kac-killerem. ale najwyraźniej raz na jakiś czas trzeba swojemu organizmowi trochę zaszkodzić.
a poza tym. wszyscy mają mambę, mam-i-ja.
czyli że jak się nie ma pod ręką aparatu, to i ajfonem da się zrobić fajne obrazki.
a wygląda to mniej więcej tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz