niedziela, 6 lutego 2011

a tymczasem...

sobota wieczór, czerwona kanapa.
stan horyzontalny, brzuch pełen muli z hotelu nadmorskiego. (i przepysznych).
głowa boli.

trzydziestolatka: - jezu, chyba mam drugiego kaca.
trzydziestopięciolatek: - a ja siódmego.

pierwszy od niepamiętnych czasów kac okazał się kac-killerem. ale najwyraźniej raz na jakiś czas trzeba swojemu organizmowi trochę zaszkodzić.

a poza tym. wszyscy mają mambę, mam-i-ja.
czyli że jak się nie ma pod ręką aparatu, to i ajfonem da się zrobić fajne obrazki.
a wygląda to mniej więcej tak.









bo nie ważne czym, ważne jak.
:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz