niedziela, 20 lutego 2011
sobota, 19 lutego 2011
środa, 16 lutego 2011
post scriptum
decidua. necrosis et suppuratio focalis.
to jedyny wniosek. przesuwam go palcem w stronę wyjątkowo wysokiego pana doktora, który bardzo uprzejmie tłumaczy mi to, co już dawno przeczytałam w internecie, kiedy obsesyjnie odwiedzałam te wszystkie fora.
że wady genetyczne. że medycyna nie znajduje przyczyny. że poronienie wpisane jest w bycie kobietą. że nie powinnam siebie winić. (to na szczęście wiem nie z internetu).
kiedy czytam posty z ostatnich tygodni, nie mogę się pozbyć wrażenia, że niektóre zdania czytam po raz pierwszy.
wciąż nie mogę ogarnąć w głowie tej myśli, że kiedy przewiniesz tę stronę do samego dołu i klikniesz w "starsze posty", będę w ciąży.
i to by było na tyle w tym temacie.
***
a poza tym okazuje się, że wczoraj widziałam na własne oczy najprawdziwsze halo.
poniedziałek, 14 lutego 2011
niedziela, 13 lutego 2011
sobota, 12 lutego 2011
wieje
fale z wściekłością rozbijają się o falochron, cały pokryty kulkami lodu.
sople na balustradzie zastygły pod kątem jak firanki na wietrze, wskazując jego kierunek.
siatka zagradzająca wejście na bulwarowe minimolo przypomina dzieło koronczarskiej roboty.
a mewy mierzące się w powietrzu z silnymi podmuchami wyglądają, jakby latały w zwolnionym tempie.
kiedy się je obserwuje, wyraźnie widać, jak trudno jest latać pod wiatr.
czwartek, 10 lutego 2011
mocny debiut matkobójcy
póki co, jego filmy są wysmakowane wizualnie a opowiadane w nich historie - prawdziwe. by nie powiedzieć - zwyczajne. historie czasem ocierające się o banał, o wyimaginowym młodzieńczym uczuciu, o trudnej relacji egzaltowanego, nastoletniego syna z matką.
wypełnione tym dziwnym brzmieniem francuskiego, którym mówią w kanadzie.
xavier dolan ma niecałe 22 lata. bardzo jestem ciekawa, jakie filmy będzie robił dalej. jak stwierdził przed chwilą z prawej strony k, "jak już rozładuje te swoje gejowskie frustracje".
i dalej "mam nadzieję, że nie zrobi batmana 6".
tak, jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej.
wtorek, 8 lutego 2011
przy niedzieli w klubie książki
niedziela, 6 lutego 2011
a tymczasem...
stan horyzontalny, brzuch pełen muli z hotelu nadmorskiego. (i przepysznych).
głowa boli.
trzydziestolatka: - jezu, chyba mam drugiego kaca.
trzydziestopięciolatek: - a ja siódmego.
pierwszy od niepamiętnych czasów kac okazał się kac-killerem. ale najwyraźniej raz na jakiś czas trzeba swojemu organizmowi trochę zaszkodzić.
a poza tym. wszyscy mają mambę, mam-i-ja.
czyli że jak się nie ma pod ręką aparatu, to i ajfonem da się zrobić fajne obrazki.
a wygląda to mniej więcej tak.