czwartek, 14 października 2010

SM

no więc dryfuję gdzieś w wielkiej otchłani, pomiędzy tweetami, share'ami, update'ami i like'ami, czasem je łapiąc, czasem się uchylając przed nimi, jak w gigantycznej wirtualnej zręcznościówce.

skrót SM niepostrzeżenie zmienił swoje znaczenie.

to naprawdę sztuka zachować w tym wszystkim przytomność umysłu.
a, nie mówiąc już o, wbrew pozorom, zdolnościach socjalnych...

na szczęście, jest jeszcze "po godzinach".
na szczęście mamy jeszcze czas dla siebie, choć im dalej w jesień, tym trudniej go nie przesypiać.

dzisiaj na przykład idziemy do kina.
na film...
... o facebooku.

3 komentarze: