Najpierw pokrótce news weekendu.
Kciuki jak na razie pomagają...
Otóż Gregor Gonsior dostał główną nagrodę Usedom Baltic Fashion Awards w kategorii Ceremonia - Couture.
Dramaturgia jednakowoż była. Ponieważ wygrał w zupełnie innej kategorii, niż był nominowany...
Dość powiedzieć, że jego kolekcja była nominowana w kategorii Avantgarde, w której to też została dwukrotnie pokazana podczas gali.
Ale kiedy jury ogłaszało werdykt dla każdej z trzech kategorii, okazało się, że w kategorii Avantgarde nagrodę zdobyła Niemka... Tu pojawił się smutek, rozczarowanie, niekumacja, "na-pewno-dostanie-jakąś-nagrodę-specjalną"...
Po czym został odczytany werdykt w kategorii Ceremonie - Couture, w której, przypomnę, Gregor nie występował. I okazało się, że w owej kategorii wygrał... Gregor Gonsior.
Jury musiało mieć niezły orzech do zgryzienia, ale koniec końców chyba mieli rację...
Później może trochę więcej. Znaczy, na pewno.
No emocje jak w jakimś "Project runway" co najmniej. Ale w zasadzie to o co chodzi? Gregora nie okazały się być avantgardowe?
OdpowiedzUsuńraczej powiedziałabym, że okazały się zbyt awangardowe na Avantgarde. :)
OdpowiedzUsuńcała Łódź trzymała kciuki i się udało :)
OdpowiedzUsuńoj nie tylko Łódź trzymała... :)
OdpowiedzUsuń